piątek, 9 maja 2014

1. To jest nowy początek.



-Hemmings! Co się z tobą dzieje? 

Do chłopaka dotarł rozdrażniony głos bruneta, który zwrócił mu uwagę, po tym jak trzeci raz pomylił zwrotki w ich piosence. Luke przetarł twarz dłońmi po czym nie przejmując się odpowiedzią, zaczął grać cały utwór od początku. 

Prawda jest taka, że blondyn od samego rana nie potrafił się skupić. Nie wiedział czy jest to zasługa zaczynającego się jutro roku szkolnego czy może raczej zmęczenia po tylu próbach do ich małego występu, który miał odbyć się zaraz po uroczystości. Jego przyjaciele cały czas powtarzali, że od tego jak się tam zaprezentują zależy cała ich „kariera”. 

Luke nie mógł znieść reszty zespołu już od rana, gdy przybiegli do niego o szóstej godzinie z zamiarem zaczęcia prób. Ashton cały czas biegał po domu szukając co chwilę gubiących się pałeczek do jego perkusji, Michael denerwował się za każdym razem kiedy któryś z chłopców przekręcił tekst albo pomylił nuty, a przy tym darł się niemiłosiernie, a Calum … on chyba jako jedyny  był całkowicie zrelaksowany i nie dał się ponieść temu całemu szaleństwu. 

-Robimy przerwę. – zarządził Irwin. – Nie da się z wami pracować. – westchnął po czym udał się do kuchni zapewne po zimne napoje. Michael teatralnie przewrócił oczami i rozsiadł się w wygodnym, skórzanym fotelu, tuż obok telewizora. 

-Jeśli zawalimy to przysięgam, że własnorę… - zaczął Clifford ale Luke mu w tym skutecznie przeszkodził. 

-Tak, tak własnoręcznie nas udusisz. - prawie krzyknął wstając z kanapy. – Kogo obchodzi ten głupi występ?! Myślisz, że im coś zależy? – chwycił w dłoń swoją czarną bluzę i skierował się do wyjścia. W progu spotkał zdezorientowanego Ashton’a. 

-A tobie co? – odezwał się szatyn ze zdziwieniem wypisanym na twarzy. Chłopak tylko prychnął i mruknął coś niezrozumiałego dla reszty pod nosem. Wszyscy w pokoju podskoczyli kiedy drzwi zatrzasnęły się z hukiem domyślając się, że chłopak już wyszedł. 

***

              Luke nasunął głębiej kaptur na swoją głowę i kopiąc kamień, który znalazł się właśnie pod jego nogą, zaczął iść wąskimi alejami parku. Tak naprawdę, on sam nie miał pojęcia co go tak bardzo rozdrażniło. Zdawał sobie sprawę z tego, że jego przyjaciele chcą jak najlepiej i naprawdę zależy im na tym występie. Zapewne jego zachowanie było bardzo męczące ale sam nie rozumiał w czym tkwi problem. Od jakiegoś czasu potrzebował być trochę odizolowany od innych. Potrzebował chwili ciszy na przemyślenie niektórych rzeczy co wbrew pozorom nie było takie proste przy trójce nadpobudliwych przyjaciół. 

Powietrze zaczynało robić się chłodniejsze, a godziny upału powoli ustępowały w Sydney. Na ulicach ubywało coraz więcej ludzi, którzy szli do domów po zabawie na świeżym powietrzu, a słońce powoli kończyło swoją wędrówkę po horyzoncie, spotykając na swojej drodze niewielkie chmury. 

Luke szedł równym krokiem, co jakiś czas oglądając się dookoła.  Rozprostował palce po czym wsunął dłoń głęboko do kieszeni i odetchnął świeżym powietrzem czując się w pewien sposób wolny od tego całego zamieszania. 

Zmierzając w kierunku swojego domu przeszedł przez jezdnię i znalazł się przy dużym, żółtym budynku. Przeniósł wzrok na czubki swoich czarnych conversów. Widząc kamień obok stopy zamachnął się i z całej siły w niego kopnął. Przymknął lekko swoje powieki i w myślach policzył do dziesięciu. To była jedna z niewielu metod dzięki którym stopniowo się uspakajał. 

Resztę drogi pokonał w jak najszybszym czasie aby móc położyć się na łóżku i odespać wczorajszy dzień. Co prawda wiedział, że chłopcy mu tak łatwo nie odpuszczą, ale jak na razie wolał o tym nie myśleć. 

***

              -Charlie?! – do uszu dziewczyny dobiegł krzyk z dołu mieszkania. – Jesteś gotowa? 

Brunetka ostatni raz spojrzała na już prawie pusty pokój, a z jej ust wydostało się ciche westchnienie. Ściany były pomalowane na pastelowo żółty kolor, który zawsze pomagał jej w nauce. Miała wrażenie, że dzięki temu lepiej się skupiała. Obok parapetu była przewiercona drewniana półka, której Faith nie miała odwagi ściągnąć. Panele lekko odchodziły przy rogach pokoju co było prawdopodobnie spowodowane zaciekiem któregoś lata u sąsiadów piętro wyżej. Charlie spojrzała w górę, a na jej twarzy pojawił się nikły uśmiech. Tuż nad jej głową widniała wielka czerwona plama. Pewnego weekendu do mieszkania przyjechał starszy od Charlie, syn Faith. Przywiózł ze sobą zabawkę, która chyba miał emitować wybuchający wulkan. Will nie doczytał instrukcji i wsypał za dużo proszku do plastikowego krateru przez co wielki czerwony glut wylądował na suficie. Najgorsze w tym wszystkim było to, że nie chciał się odkleić. William próbował chyba wszystkich sztuczek ale kiedy jego mama zobaczyła co razem narobili to po prostu się wściekła. Nie chciała słuchać żadnych wymówek i zamknęła niczemu winną nastolatkę w pokoju na cały dzień. Jej syn w tym samym czasie uciekł do swojego akademiku. Tak, Charlie jak zwykle musiała cierpieć choć to wcale nie był jej pomysł.  

-Charlie ! Spóźnimy się na odprawę! – z zamyślenia wyrwał dziewczynę ponaglający głos. Brunetka chwyciła w drobną dłoń plastikowy uchwyt walizki i powoli zeszła na parter. Kobieta czekająca przy schodach powitała ją uśmiechem widocznie zadowolona z jej przyjścia. – Gotowa zacząć nowe życie? – zapytała skrzekliwie, ze zbyt dużym entuzjazmem. Charlie tyko posłała jej pełne wyrzutu spojrzenie i ruszyła do wyjścia targając za sobą wszystko co miała, zamknięte w niewielkiej torbie. Zdecydowanie będzie tęsknić za Londynem. 

***

Kiedy kobiety dotarły na lotnisko, słońce nie zdążyło wyjść jeszcze na horyzont. Cały Londyn był pogrążony w mroku i gęstej mgle. Ulice oświetlały duże latarnie. Wszystko wydawało się być śpiące. Jakby całe życie nagle wyparowało z tego hucznego miasta. Ludzie czekający na swój samolot siedzieli na plastikowych krzesłach popijając gorące napoje i czytając lokalne wiadomości z gazet. 

Charlie trzymała w ramionach swoją niewielką, zieloną poduszkę, która stanowiła jej Przytulankę. Można było powiedzieć, że dziewczyna jest już na to zdecydowanie za stara, ale ona tak naprawdę nie czuła się dorosła. Wszystko co robiła, przypominało jej zachowanie małej, bezbronnej, zagubionej dziewczynki. 

-Pasażerowie lotu A czternaście z Londynu do Sydney proszeni są o podejście do bramek numer dwadzieścia dwa. – ochrypły głos kobiety zabrzmiał na całej hali. Faith szturchnęła lekko nastolatkę, która spojrzała na nią zmęczonym wzrokiem. Brunetka szczelniej owinęła się puchową kurtką, odczuwając nieprzyjemny chłód, przenikający przez jej ciało. Obie kobiety wraz z kilkoma innymi osobami zaczęły kierować się w wyznaczone miejsce. To miał być koniec. 

***

            Charlie już dawno nie czuła się tak źle. Nie chodziło o jej lęk wysokości czy paniczny strach przed samolotami. Ona po prostu miała takie przeczucia. Coś w środku nie dawało jej spokoju. Z całych sił próbowała stłumić to uczucie ale ono powracało z jeszcze większą siłą totalnie mieszając jej w głowie. Nie wiedziała co ma zrobić, żeby choć trochę się zrelaksować i odprężyć, więc starając się o tym nie myśleć, włożyła do uszu słuchawki i oparła głowę o zagłówek fotela. W myślach policzyła do dziesięciu aby choć trochę spowolnić swój oddech. 

-Czy podać paniom jakieś napoje? – zapytała stewardesa nachylając się nieznacznie nad fotelem Faith. 

-Chyba na razie dziękujemy. – odparła grzecznie blondynka i posłała uśmiech w kierunku Charlie, co oznaczało, że zaraz zacznie rozmowę.  

-W Sydney są przepiękne plaże. Byłam tam kiedyś i muszę przyznać, że…-zaczęła ale nastolatka nie dała jej skończyć. 

-Mieszkałam w Sydney, pamiętasz? – odparła beznamiętnie, patrząc na swoje drżące dłonie. 

-Ah, racja. – odpowiedziała kobieta, czując się chyba trochę zmieszana z tego powodu. Przez chwilę między nimi panowała cisza co było dość niezręczne dla nich obu.

 -Rozmawiałam z panią Patterson i ona powiedziała, że zna w Sydney świetną poradnię. – Faith zaczęła energicznie szukać czegoś w swoim bagażu podręcznym podczas gdy Charlie zacisnęła powieki czując nieprzyjemne ukłucie w brzuchu. – Rubby Medworth. Wspaniały psychoterapeuta. Pomogła już wielu osobom. – zaczęła wymieniać blondynka. Charlie zupełnie wyłączyła się z rozmowy. Nie dopuszczała do swojego umysłu słów kobiety. Nie chciała tego. Nie chciała ponownie 
przez to przechodzić. 

***

-Oto nasz nowy dom! 

Obie kobiety przekroczyły próg małego, ale dość ładnie wyglądającego domu. W środku pachniało farbą i kwiatami bzu. Zapewne poprzedni właściciele byli miłośnikami tej rośliny. Charlie przez chwilę zastanawiała się jak wyglądała ta rodzina. W głowie pojawiał jej się obraz uśmiechniętej mamy, która właśnie przyrządza śniadanie oraz skupionego taty, czytającego gazetę gdy nagle do pokoju wbiegają roześmianie dzieci. Chłopczyk i dziewczynka z kilkoma piegami na nosie i pięknymi niebieskimi oczami. Wszyscy idealnie do siebie pasują niczym perfekcyjna rodzina ze zdjęcia w czasopiśmie dla matek. 

-Pokażę ci twój pokój. Na pewno jesteś zmęczona. – powiedziała Faith kierując się w stronę schodów. Charlie niepewnie stawiała kroki rozglądając się dookoła. Po chwili obie znalazły się przy drewnianych drzwiach. Starsza kobieta pociągnęła za klamkę  i zachęcająco spojrzała na brunetkę dając jej tym samym znać aby weszła do pomieszczenia. Pierwsze co zobaczyła Charlie to duże okno z widokiem na park oraz ogromne i zapewne wygodne łóżko. Blask księżyca wpadający do pokoju oświetlał tylko jego część. Charlotte położyła walizki prawie na środku przejścia i niewiele myśląc usiadła na łóżku. – Jeśli byś czegoś potrzebowała to wołaj. Juro pokażę ci resztę domu i ogród. Pomożesz mi w sadzeniu roślin. – powiedziała Faith uśmiechając się przyjaźnie czego brunetka niestety nie odwzajemniła. 

          To jest nowy początek.

________________________________________________________________________________________________

Tym oto sposobem mamy pierwszy rozdział. Naprawdę nie mam pojęcia dlaczego zdecydowałam się pisać fanfiction (tym bardziej je publikować...)
Jeśli chcielibyście przeczytać coś w rodzaju prologu to zapraszam do zakładki 'kawałek jej świata'. Nie za bardzo wiedziałam jak zacząć więc dodałam coś takiego. Nie muszę chyba mówić co znajduje się w zakładce 'ona i on' ;D

KAŻDY KOMENTARZ JEST MILE WIDZIANY!

ALE...

Jeśli ktoś z was nie ma ochoty go dodawać (co może robić anonimowo, nie mając żadnego konta) to zapraszam do ankiety na samym dole. Sekunda i zrobione!

Mam jeszcze dwa pytania:
Jeśli chodzi o te przerwy w tekście. Może to tak wyglądać? 
Mam dodawać jakąś muzykę do rozdziałów?

Jeśli ktoś chciałby być poinformowany po tym jak dodam nowy rozdział to nich napisze do mnie na tt @hi_hood

 Przepraszam za wszystkie błędy i niedociągnięcia ale jestem w tym wszystkim nowa.

Czekam na Wasze opinie!

11 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. ooo świetne naprawdę świetne! :) @sosassysassy

    OdpowiedzUsuń
  3. Switeny prolog :) Czekam na kolejne. Przerwy miedzy tekstem mogą byc mi nie przeszkadzają w czytaniu. Jeśli chodzi o muzykę to osobiście wole czytac z muzyką wiec jeśli noglabys dodawać to byliby milo :) Ogólnie masz bardzo ciekawy styl pisania. Bardzo latwo sie czyta. Moglabys powiadamiać mnie to nowych rozdzialach? @awwwmyluke

    OdpowiedzUsuń
  4. Jejku…na prawdę świetnie! Sam początek a już chce się czytać dalej!
    Hm…dziwne zachowanie Luke'a było…dziwne (wtf?)
    Ciekawe co go tak rozdrażniło…
    I co tak zaniepokoiło Charlie…cielswe jakie sekrety i jakie przeżycia ma za sobą, skoro jej matka/siostra/ciotka/opiekunka (przepraszam, ale jakoś nie doczytałam/nie wiem kim jest Faith ;-;) zaproponowała psychologa…hm?
    Świetne rozdział jak na sam początek! Oby tak dalej! Na prawdę widać że lubisz pisać i bardzo dobrze ci to wychodzi! Czekam na kolejny rozdział :)
    /luvmynarryx69
    Ps. Mogłabyś informować mnie o nowych rozdziałach na tt? Byłabym wdzięczna xx

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo mi się podoba :) czekam na kolejne :) @Truskawkaaxd

    OdpowiedzUsuń
  6. Masz bardzo ciekawy styl pisania, bardzo mi się podoba :D Te przerwy w tekście w sumie są dobre, nie przeszkadzają a nawet wręcz przeciwnie c: Jeśli chodzi o muzykę to w zasadzie mi jest wszystko jedno :D
    Luke zachowywał się co najmniej dziwnie ;o Co go tak zirytowało?
    Charlie roztacza wokół siebie nutkę tajemniczości. Co takiego przeżyła, że Faith zaproponowała jej psychoterapeutę? o.O
    Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału, na pewno będę czytać xx
    Pozdrawiam xoxox
    @Toriixdd
    PS Czy mogłabyś mnie informować o nowych rozdziałach? Z góry dziękuję <3

    OdpowiedzUsuń
  7. świetne, na 100% będę czytać dalej, zapowiada się nieźle xx
    @bethsztyk

    OdpowiedzUsuń
  8. świetny !! czekam na kolejny <3 /@wielkishit

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetny początek, naprawdę nieźle się zapowiada. Myślę, że muzyka w rozdziałach to dobry pomysł, lepiej można się wczuć w nastrój. Mogłabyś mnie informować o rozdziałach? @lukeinmyveins. Życzę weny kochana! xx

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetne, dzięki za podeslanie linku na tt ;3 nic nie przezkadza, muzykę mozna dodoac, zapowiada się ciekawie ;) @Chwaszczyk

    OdpowiedzUsuń
  11. Czuję, że zapowiada się kolejne cudowne FF ;) Muszę przyznać, że masz bardzo fajny styl pisania - taki, jaki lubię ;) Co do muzyki, jest mi to obojętne, ponieważ to rozprasza mnie przy czytaniu. Jeżeli chodzi o przerwy to lubię jak wszystko jest bez przerw, spójne - mam wtedy wrażenie, że czytam książkę ;) Jednakże, twój FF jest genialny i będę go czytać ;) Życzę weny i duuużo cudownych rozdziałów, takich jak ten ;)

    OdpowiedzUsuń