sobota, 17 maja 2014

2. Tęczówki w kolorze ciemnej, porannej kawy.





- Charlie!
Brunetka przekręciła się na drugi bok i zakryła głowę poduszką, słysząc krzyk z dołu mieszkania.
- Charlie, proszę wstań.
Całkowicie otworzyła oczy, momentalnie tego żałując. Zapomniała już jak bardzo nieznośna może być pogoda w Sydney. Słońce bezczelnie wdzierało się pomiędzy jej jasne zasłony. W Londynie zazwyczaj rano witał ją deszcz. Dziewczyna wydała z siebie zduszony jęk, po czym rozkopała kołdrę nogami. Ziewając nałożyła na swoje blade stopy puchowe kapcie, które jakimś dziwnym sposobem znalazły się obok jej łóżka. Dopiero teraz mogła rozejrzeć się po pokoju. Ściany były pomalowane na miętowy kolor, a na jednej z nich widniał szary napis prawdopodobnie w języki chińskim. Charlie postanowiła, że później dowie się co on oznacza i już po raz drugi tego ranka zaczęła ziewać. Przetarła twarz dłońmi, po czym szurając kapciami zeszła na dół. W progu powitała ją Faith z ciepłym uśmiechem na ustach.
- Jak się spało, Słońce? – zaszczebiotała radośnie. Charlie nie mogła nic poradzić na to , że momentalnie się skrzywiła. Starsza kobieta wydawała się go nie zauważyć, choć nastolatka dobrze wiedziała, że było inaczej.
- W porządku – to tyle na co udało jej się zdobyć.
- Przygotowałam Ci naleśniki.
- Nie jestem głodna. Wypiję tylko herbatę – rzuciła, po czym szybko uciekła na górę, z powrotem do swojego pokoju. Z walizki wygrzebała małą kosmetyczkę, pierwsze ubrania jakie wpadły jej do rąk i ruszyła do łazienki. Wzięła szybki prysznic, po czym rozczesała swoje długie, ciemnokasztanowe włosy. Dokładnie wyszczotkowała zęby i umyła twarz mydłem. Ubrała czarne rurki, białą bluzkę z ozdobnym kołnierzykiem, a na gołe ramiona zarzuciła grubą, puchową bluzę z lekko zdrapanym logiem zespołu The Cure. W takim stanie pomaszerowała do kuchni.
- Zrobiłam ci owocową – Faith położyła kubek na wysepkę kuchenną i wzięła się za układanie produktów spożywczych do lodówki.
- Wolałabym zieloną, ale dzięki – mruknęła brunetka siadając na wysokim krześle. Swój wzrok skierowała na duże okno, które ukazywało przestronny ogród z zieloną trawą.
- Jak wrócisz ze szkoły, to pomożesz mi przy przesadzaniu roślin – na słowo „szkoła” Charlie momentalnie się spięła. Żołądek ścisnął jej się jeszcze bardziej, a ciało obeszła gęsia skórka. Brunetka zdecydowanie źle reagowała na to miejsce. Nie chciała ponownie zaczynać wszystkiego od nowa. Nie chciała opuszczać Londynu, gdzie ciężko procowała na to , żeby nie zyskać opinii odludka i dziwaka. Naprawdę namęczyła się, aby ludzie zaczęli postrzegać ją w inny sposób, a kiedy wszystko szło ku dobrej drodze, Faith oczywiście wpadła na pomysł z przeprowadzką w „jej rodzinne strony”.
- Umm… tak, jasne – wydukała starając się zabrzmieć naturalnie, po czym dopiła resztkę napoju z kolorowego kubka.
- Odwieźć cię do szkoły? To nie jest daleko. Dwie przecznice stąd.
- Nie trzeba, przejdę się.
- Na pewno?
- Tak, na pewno.
Charlie wzięła do ręki swój plecak i najszybciej jak tylko się dało wyszła z domu. Na zewnątrz powitało ją ciepłe i suche powietrze. W pierwszej chwili trudno jej było złapać oddech, ponieważ dawno już tak się nie czuła. Zupełnie zapomniała jak to jest mieszkać w Australii.
Dziewczyna szła powoli, bacznie obserwując wszystko, co ją otaczało. Każdy zakamarek wydawał jej się bardzo znajomy. Przez głowę przeszła jej myśl, że wszystko jest tu wciąż takie same. Co prawda nie była w Sydney już od paru lat, ale w jej głowie za każdym razem odtwarzał się taki sam obraz tego miejsca. Nie potrzebowała zdjęć ani filmów, bo przecież tu się właśnie urodziła.

***

Tego dnia Luke wstał bardzo późno. W duchu przeklął kolejną imprezę z przyjaciółmi, zaraz po wczorajszej uroczystości rozpoczęcia roku szkolnego. Wiedział, że nie powinien tam iść, ale czego się przecież nie robi dla swoich trzech najlepszych kumpli. Dodatkowo domówkę organizował chłopak, któremu bardzo spodobał się występ zespołu, w którym grał Luke i postanowił zorganizować jeszcze jeden mały koncert.
Blondyn usiadł na łóżku, lekko podpierając się łokciami i przetarł zaspane oczy. Podniósł swój telefon a z jego ust wysmyknęło się ciche ‘cholera’. Ewidentnie był spóźniony. Szybko wstał i w pośpiechu zaczął szukać swoich jeansów i jakiegoś T-shirtu. Po chwili wybiegł z domu zakładając na głowę czarną czapkę, która zakryła jego rozwiane, blond kosmyki włosów.
Po kilkuminutowym biegu wszedł do starego budynku przez wielką, lekko zardzewiałą bramę. Nie zwlekając ani chwili popędził w kierunku swojej klasy uprzednio sprawdzając plan lekcji. Kiedy miał skręcać w prawo przed oczami mignęła mu jakaś postać, ale był już wystarczająco spóźniony, żeby zastanawiać się kto to jest. Otworzył drzwi do klasy i usiadł w ostatniej ławce przy ścianie nawet nie przepraszając nauczycielki za spóźnienie.
- Cisza! Dziś są nasze pierwsze zajęcia, więc na początek podam wam listę lektur na ten rok szkolny.
Starsza kobieta zerknęła na swój zeszyt i zaczęła notować tytuły książek na tablicy. W pomieszczeniu panował hałas spowodowany śmiechem uczniów. Luke wyszukał wzrokiem swoich znajomych i posłał im rozbawiony uśmiech. W pewnym momencie drzwi do klasy uchyliły się z cichym skrzypnięciem, a do środka weszła jakaś dziewczyna.
- Oh, kochanie! W końcu jesteś! – nauczycielka pisnęła radośnie i podeszła do brunetki. Sieć zmarszczek wyprostowała się nieco, kiedy kobieta mocno objęła zapatrzoną w czubki swoich trampków dziewczynę. – To jest Charlotte Wheatley i od dziś będzie z wami chodziła na zajęcia z literatury – dziewczyna nie zdobyła się nawet na mały uśmiech. Luke zilustrował jej sylwetkę i powrócił znów do twarzy. Miała duże, wyglądające jak gorzkie, czekoladowe monety oczy, od, których bił chłód. Jej włosy były długie, nieco podwinięte przy końcówkach i sięgały do połowy pleców. Nos zdobiło kilka pojedynczych piegów. Dziewczyna lekko przygryzła koniec swojej wargi i nerwowo spojrzała na ludzi siedzących w ławkach, co spotkało się z paroma cichymi pogwizdami ze strony męskiej części klasy. Nauczycielka chyba wyczuła zdenerwowanie brunetki, bo natychmiast zaczęła uciszać uczniów, grążąc uwagą do dziennika, a dziewczyna szukając wolnego miejsca w klasie zaczęła się rozglądać. Jej wzrok na ułamek sekundy zatrzymał się na oczach jasnego blondyna. Mimo, że ta chwila była w rzeczywistości krótka jak mrugnięcie okiem, dla nich zdawała się trwać znacznie, znacznie dłużej.
On całkowicie zapomniał o lekcji, będąc zdumionym jak można mieć tak piękne tęczówki, w kolorze ciemnej, porannej kawy, a ona zatraciła się w jego, mających barwę jasnego, przejrzystego morza oczach.
Kiedy oboje się otrząsnęli, dziewczyna pospiesznie zajęła miejsce w ostatniej ławce przy oknie, a on przeniósł swój wzrok na czarny długopis.
Nauczycielka po raz setny w ciągu tej godziny wspominała o nieobowiązkowych zajęciach z aktorstwa, za które można dostać dodatkowe punkty, liczące się do oceny końcowej. Luke co jakiś czas spoglądał w kierunku tej ‘dziwnej’ dziewczyny. Zdecydowanie można było ją tak nazwać, bo jej zachowanie zupełnie odbiegało od normy. Cały czas siedziała nieruchomo, patrząc na krajobraz za oknem. Nie brała udziału w lekcji ani nawet nie zwracała uwagi na głupie zaczepki niektórych niewyżytych seksualnie kretynów. W pewnym momencie Luke poczuł jak coś uderza go w ramię. Na swojej ławce zobaczył zgnieciony kawałek papieru. Rozwinął go.


Niezła, co nie?


Blondyn rozejrzał się po klasie i napotkał rozbawiony wzrok Ashton’a, który miał lekko przymknięte powieki i uniósł kciuki do góry.


Może…


Luke odrzucił papier do właściciela, kręcąc głową z rozbawieniem.

***

- Wiem, że ci się podoba, Lukey – zawołał Ashton wychodząc z klasy – Jest w twoim stylu.
- Taa, z pewnością – powiedział głosem ociekającym sarkazmem Luke – Ona jest…dziwna.
- Ale ładna – wyszczerzył się Ash, na co dostał kuksańca w bok od przyjaciela – No dalej, przecież wiem, że ci się podoba.
- Jest – blondyn wydawał się zmyślony – w porządku – Wzruszył ramionami, a Ashton spojrzał na niego z rozbawionym wyrazem twarzy i pokręcił głową z dezaprobatą.
- Mnie nie okłamiesz, idioto – powiedział, po czym odszedł w kierunku sali, w której miał następne zajęcia.

***

Był środek przerwy na lunch, kiedy Charlie weszła do szkolnej stołówki. Nie miała najmniejszej ochoty przebywać wśród tych rozwrzeszczanych uczniów liceum. Najchętniej poszłaby do parku spędzić tam całą przerwę, ale obiecała Faith, że zje coś w szkole. Oczywiście mogłaby tego nie robić, a kobieta z pewnością by się o tym nie dowiedziała, ale nastolatka nie lubiła jej okłamywać. Robiła to zdecydowanie zbyt często.
Charlie wzięła tacę i podeszła do lady z jedzeniem. Kupiła małe opakowanie sałatki wegetariańskiej i kartonik soku pomarańczowego. Z posiłkiem w dłoniach usiadła na plastikowym krześle tuż przy dużym oknie.
Jak na razie jej dzień można było zaliczyć do udanych przez to , że nikt nie zwracał na nią uwagi oraz nie próbował zaczynać rozmowy. Dziewczyna nigdy nie lubiła być w centrum uwagi, a już na pewno nienawidziła nawiązywać kontaktów z obcymi ludźmi. Z perspektywy drugiej osoby to mogło wydawać się bardzo dziwne i wręcz aspołeczne, ale Charlie miała powody do takiego zachowania. Dlatego też dziękowała pani Smith za to , że nie musiała przedstawiać się sama przed całą klasą.
Już miała wziąć się za jedzenie, gdy nagle poczuła wibracje w kieszeni bluzy. Szybko wyciągnęła telefon i zerknęła na wyświetlacz.


Jak tam w szkole? Mam cię odebrać po lekcjach? :)


Brunetka cicho westchnęła i wystukała odpowiedź.

W porządku, przyjdę sama.

Szybko schowała telefon do plecaka i wróciła do jedzenia sałatki.
Faith zawsze była nadopiekuńcza. Starała się zapewnić Charlie bezpieczeństwo i wygodę nawet, jeśli dziewczyna tego nie potrzebowała.
Kiedy brunetka brała kolejny kęs sałaty, drzwi do stołówki otwarły się z trzaskiem, a do środka wbiegli jacyś ludzie. Po ich zachowaniu można było stwierdzić, że to jakaś elita. Kilka blondynek kręciło się przy umięśnionych chłopakach, którzy usiedli przy stolikach w samym środku sali. Zaraz po nich, na stołówkę weszło kilka uśmiechniętych chłopaków. Dwóch z nich Charlie widziała już na zajęciach z literatury. Jakby na zawołanie blondyn z kolczykiem w wardze spojrzał na dziewczynę, która szybko odwróciła wzrok w kierunku okna i modliła się, żeby ten chłopak zignorował jej osobę.

***

- Dziś próba! – zawołał Michael, zanim wszedł na stołówkę. Reszta zespołu mruknęła jakieś słowa zgody i zaczęła kierować się w stronę bufetu. Ashton skakał i opowiadał, że udało mu się znaleźć jakiś cudowny program do przerabiania piosenek i tworzenia remixów, a Calum znudzony przeglądał jakieś portale społecznościowe nie patrząc pod nogi. Luke rzucił okiem na dzisiejszy jadłospis, a potem zaczął szukać wolnego miejsca na sali. Jego wzrok zatrzymał się na ciemnookiej brunetce, która z zaciekawieniem mu się przyglądała. Kiedy tylko zdała sobie sprawę, że ich spojrzenia się skrzyżowały, szybko odwróciła wzrok w kierunku okna. Chytry uśmiech przebiegł przez twarz Luke’a. W tej dziewczynie było coś interesującego, coś co blondyn z pewnością zamierzał rozgryźć.


___________________________________________________________________________________


Przybywam z drugim rozdziałem, który miał pojawić się wcześniej, ale aktualnie jestem w górach, gdzie nie ma zasięgu. Internet mam tylko chwilowo także w rozdziale mogą pojawić się błędy, które poprawię w niedzielę lub w poniedziałek, jak tylko wrócę.
Jak widzicie zrezygnowałam z tych przerw między tekstem i dodałam piosenkę, która nie jest może najlepszym wyborem, ale naprawdę nie miałam pojęcia co tu dodać. Może w następnym rozdziale będzie lepiej.
Mam nadzieję, że weekend mija Wam lepiej ode mnie, bo ja teraz cały czas siedzę nad książkami... Koniecznie napiszcie co o tym myślicie.                                                                                                                                   xoxo, Aria

10 komentarzy:

  1. gtyfhrytudhh cudowny *o*
    oni musza byc razem. bo beda razem co nie?
    czekam na nastepny
    @awwwmyluke

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział *.* Te przypadkowe spojrzenia, mam nadzieję że Ashton ma rację :3
    Weźże ich zeswataj. proszę xx Nie musi być od razu, spokojnie :3
    Mwahaha, potraktuj to jako groźby :D
    Czekam niecierpliwie na next i pozdrawiam xoxox
    @Toriixdd
    PS Dziękuję ślicznie że mnie poinformowałaś <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję i wiedz, że Ashti zawsze ma rację...

      Usuń
  3. Aww fajny ten rozdział :3
    Faith jest urocza jak się tak troszczy o Charlie ^^
    Ooo…"coś" się pokazało między Lukiem a Charlie…mam nadzieję że ona da mu się poznać i się zaprzyjaźnią…a może coś wiecej?
    Czekam z niecierpliwością na kolekny ♥
    /luvmynarryx69

    OdpowiedzUsuń
  4. Aaaaaaaaa już nie mogę się doczekać następnego rozdziału. Strasznie polubiłam ten blog :) pozdrawiam i życzę weny.

    OdpowiedzUsuń
  5. Witam. Chciałabym zaprosić na nowo powstały Spis Fanfiction o 5SOS

    Popzdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak mi jeszcze raz powiesz, że moje wypociny są lepsze niż twoje to przysięgam - zabiję cię na miejscu! Zakochałam się w sobie w jaki piszesz i jestem już pewna, że będę regularnie tutaj zaglądać. Poza tym, kocham imię Charlie, więc tym mnie też kupiłaś. To jest po prostu takie awwww! Pisz dalej i mam nadzieję na jakieś (przynajmniej) mini akcje Charlie i Luke'a.
    @heartachexxx
    PS Informuj mnie o rozdziałach x

    OdpowiedzUsuń
  7. Twoje opowiadanie jest świetne ;) Naprawdę ;D Zapraszam także do siebie
    skrzydla-wazki.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń