- Charlie!
Brunetka przekręciła się na drugi bok i zakryła głowę
poduszką, słysząc krzyk z dołu mieszkania.
- Charlie, proszę wstań.
Całkowicie otworzyła oczy, momentalnie tego żałując.
Zapomniała już jak bardzo nieznośna może być pogoda w Sydney. Słońce bezczelnie
wdzierało się pomiędzy jej jasne zasłony. W Londynie zazwyczaj rano witał ją
deszcz. Dziewczyna wydała z siebie zduszony jęk, po czym rozkopała kołdrę
nogami. Ziewając nałożyła na swoje blade stopy puchowe kapcie, które jakimś
dziwnym sposobem znalazły się obok jej łóżka. Dopiero teraz mogła rozejrzeć się
po pokoju. Ściany były pomalowane na miętowy kolor, a na jednej z nich widniał
szary napis prawdopodobnie w języki chińskim. Charlie postanowiła, że później
dowie się co on oznacza i już po raz drugi tego ranka zaczęła ziewać. Przetarła
twarz dłońmi, po czym szurając kapciami zeszła na dół. W progu powitała ją
Faith z ciepłym uśmiechem na ustach.
- Jak się spało, Słońce? – zaszczebiotała radośnie. Charlie
nie mogła nic poradzić na to , że momentalnie się skrzywiła. Starsza kobieta
wydawała się go nie zauważyć, choć nastolatka dobrze wiedziała, że było
inaczej.
- W porządku – to tyle na co udało jej się zdobyć.
- Przygotowałam Ci naleśniki.
- Nie jestem głodna. Wypiję tylko herbatę – rzuciła, po czym
szybko uciekła na górę, z powrotem do swojego pokoju. Z walizki wygrzebała małą
kosmetyczkę, pierwsze ubrania jakie wpadły jej do rąk i ruszyła do łazienki.
Wzięła szybki prysznic, po czym rozczesała swoje długie, ciemnokasztanowe
włosy. Dokładnie wyszczotkowała zęby i umyła twarz mydłem. Ubrała czarne rurki,
białą bluzkę z ozdobnym kołnierzykiem, a na gołe ramiona zarzuciła grubą, puchową
bluzę z lekko zdrapanym logiem zespołu The Cure. W takim stanie pomaszerowała
do kuchni.
- Zrobiłam ci owocową – Faith położyła kubek na wysepkę
kuchenną i wzięła się za układanie produktów spożywczych do lodówki.
- Wolałabym zieloną, ale dzięki – mruknęła brunetka siadając
na wysokim krześle. Swój wzrok skierowała na duże okno, które ukazywało
przestronny ogród z zieloną trawą.
- Jak wrócisz ze szkoły, to pomożesz mi przy przesadzaniu
roślin – na słowo „szkoła” Charlie momentalnie się spięła. Żołądek ścisnął jej
się jeszcze bardziej, a ciało obeszła gęsia skórka. Brunetka zdecydowanie źle
reagowała na to miejsce. Nie chciała ponownie zaczynać wszystkiego od nowa. Nie
chciała opuszczać Londynu, gdzie ciężko procowała na to , żeby nie zyskać
opinii odludka i dziwaka. Naprawdę namęczyła się, aby ludzie zaczęli postrzegać
ją w inny sposób, a kiedy wszystko szło ku dobrej drodze, Faith oczywiście
wpadła na pomysł z przeprowadzką w „jej rodzinne strony”.
- Umm… tak, jasne – wydukała starając się zabrzmieć naturalnie,
po czym dopiła resztkę napoju z kolorowego kubka.
- Odwieźć cię do szkoły? To nie jest daleko. Dwie przecznice
stąd.
- Nie trzeba, przejdę się.
- Na pewno?
- Tak, na pewno.
Charlie wzięła do ręki swój plecak i najszybciej jak tylko
się dało wyszła z domu. Na zewnątrz powitało ją ciepłe i suche powietrze. W
pierwszej chwili trudno jej było złapać oddech, ponieważ dawno już tak się nie
czuła. Zupełnie zapomniała jak to jest mieszkać w Australii.
Dziewczyna szła powoli, bacznie obserwując wszystko, co ją
otaczało. Każdy zakamarek wydawał jej się bardzo znajomy. Przez głowę przeszła
jej myśl, że wszystko jest tu wciąż takie same. Co prawda nie była w Sydney już
od paru lat, ale w jej głowie za każdym razem odtwarzał się taki sam obraz tego
miejsca. Nie potrzebowała zdjęć ani filmów, bo przecież tu się właśnie
urodziła.
***
Tego dnia Luke wstał bardzo
późno. W duchu przeklął kolejną imprezę z przyjaciółmi, zaraz po wczorajszej
uroczystości rozpoczęcia roku szkolnego. Wiedział, że nie powinien tam iść, ale
czego się przecież nie robi dla swoich trzech najlepszych kumpli. Dodatkowo
domówkę organizował chłopak, któremu bardzo spodobał się występ zespołu, w
którym grał Luke i postanowił zorganizować jeszcze jeden mały koncert.
Blondyn usiadł na łóżku, lekko podpierając się łokciami i
przetarł zaspane oczy. Podniósł swój telefon a z jego ust wysmyknęło się ciche
‘cholera’. Ewidentnie był spóźniony. Szybko wstał i w pośpiechu zaczął szukać
swoich jeansów i jakiegoś T-shirtu. Po chwili wybiegł z domu zakładając na
głowę czarną czapkę, która zakryła jego rozwiane, blond kosmyki włosów.
Po kilkuminutowym biegu wszedł do starego budynku przez
wielką, lekko zardzewiałą bramę. Nie zwlekając ani chwili popędził w kierunku
swojej klasy uprzednio sprawdzając plan lekcji. Kiedy miał skręcać w prawo
przed oczami mignęła mu jakaś postać, ale był już wystarczająco spóźniony, żeby
zastanawiać się kto to jest. Otworzył drzwi do klasy i usiadł w ostatniej ławce
przy ścianie nawet nie przepraszając nauczycielki za spóźnienie.
- Cisza! Dziś są nasze pierwsze zajęcia, więc na początek
podam wam listę lektur na ten rok szkolny.
Starsza kobieta zerknęła na swój zeszyt i zaczęła notować
tytuły książek na tablicy. W pomieszczeniu panował hałas spowodowany śmiechem
uczniów. Luke wyszukał wzrokiem swoich znajomych i posłał im rozbawiony
uśmiech. W pewnym momencie drzwi do klasy uchyliły się z cichym skrzypnięciem,
a do środka weszła jakaś dziewczyna.
- Oh, kochanie! W końcu jesteś! – nauczycielka pisnęła
radośnie i podeszła do brunetki. Sieć zmarszczek wyprostowała się nieco, kiedy
kobieta mocno objęła zapatrzoną w czubki swoich trampków dziewczynę. – To jest
Charlotte Wheatley i od dziś będzie z wami chodziła na zajęcia z literatury –
dziewczyna nie zdobyła się nawet na mały uśmiech. Luke zilustrował jej sylwetkę
i powrócił znów do twarzy. Miała duże, wyglądające jak gorzkie, czekoladowe
monety oczy, od, których bił chłód. Jej włosy były długie, nieco podwinięte
przy końcówkach i sięgały do połowy pleców. Nos zdobiło kilka pojedynczych
piegów. Dziewczyna lekko przygryzła koniec swojej wargi i nerwowo spojrzała na
ludzi siedzących w ławkach, co spotkało się z paroma cichymi pogwizdami ze
strony męskiej części klasy. Nauczycielka chyba wyczuła zdenerwowanie brunetki,
bo natychmiast zaczęła uciszać uczniów, grążąc uwagą do dziennika, a dziewczyna
szukając wolnego miejsca w klasie zaczęła się rozglądać. Jej wzrok na ułamek
sekundy zatrzymał się na oczach jasnego blondyna. Mimo, że ta chwila była w
rzeczywistości krótka jak mrugnięcie okiem, dla nich zdawała się trwać
znacznie, znacznie dłużej.
On całkowicie zapomniał o lekcji, będąc zdumionym jak można
mieć tak piękne tęczówki, w kolorze ciemnej, porannej kawy, a ona zatraciła się
w jego, mających barwę jasnego, przejrzystego morza oczach.
Kiedy oboje się otrząsnęli, dziewczyna pospiesznie zajęła
miejsce w ostatniej ławce przy oknie, a on przeniósł swój wzrok na czarny
długopis.
Nauczycielka po raz setny w ciągu tej godziny wspominała o
nieobowiązkowych zajęciach z aktorstwa, za które można dostać dodatkowe punkty,
liczące się do oceny końcowej. Luke co jakiś czas spoglądał w kierunku tej
‘dziwnej’ dziewczyny. Zdecydowanie można było ją tak nazwać, bo jej zachowanie
zupełnie odbiegało od normy. Cały czas siedziała nieruchomo, patrząc na
krajobraz za oknem. Nie brała udziału w lekcji ani nawet nie zwracała uwagi na
głupie zaczepki niektórych niewyżytych seksualnie kretynów. W pewnym momencie
Luke poczuł jak coś uderza go w ramię. Na swojej ławce zobaczył zgnieciony
kawałek papieru. Rozwinął go.
Niezła, co nie?
Blondyn rozejrzał się po klasie i napotkał rozbawiony wzrok
Ashton’a, który miał lekko przymknięte powieki i uniósł kciuki do góry.
Może…
Luke odrzucił papier do właściciela, kręcąc głową z
rozbawieniem.
***
- Wiem, że ci się podoba, Lukey –
zawołał Ashton wychodząc z klasy – Jest w twoim stylu.
- Taa, z pewnością – powiedział głosem ociekającym sarkazmem
Luke – Ona jest…dziwna.
- Ale ładna – wyszczerzył się Ash, na co dostał kuksańca w
bok od przyjaciela – No dalej, przecież wiem, że ci się podoba.
- Jest – blondyn wydawał się zmyślony – w porządku –
Wzruszył ramionami, a Ashton spojrzał na niego z rozbawionym wyrazem twarzy i
pokręcił głową z dezaprobatą.
- Mnie nie okłamiesz, idioto – powiedział, po czym odszedł w
kierunku sali, w której miał następne zajęcia.
***
Był środek przerwy na lunch,
kiedy Charlie weszła do szkolnej stołówki. Nie miała najmniejszej ochoty
przebywać wśród tych rozwrzeszczanych uczniów liceum. Najchętniej poszłaby do
parku spędzić tam całą przerwę, ale obiecała Faith, że zje coś w szkole.
Oczywiście mogłaby tego nie robić, a kobieta z pewnością by się o tym nie
dowiedziała, ale nastolatka nie lubiła jej okłamywać. Robiła to zdecydowanie
zbyt często.
Charlie wzięła tacę i podeszła do lady z jedzeniem. Kupiła
małe opakowanie sałatki wegetariańskiej i kartonik soku pomarańczowego. Z
posiłkiem w dłoniach usiadła na plastikowym krześle tuż przy dużym oknie.
Jak na razie jej dzień można było zaliczyć do udanych przez
to , że nikt nie zwracał na nią uwagi oraz nie próbował zaczynać rozmowy.
Dziewczyna nigdy nie lubiła być w centrum uwagi, a już na pewno nienawidziła
nawiązywać kontaktów z obcymi ludźmi. Z perspektywy drugiej osoby to mogło
wydawać się bardzo dziwne i wręcz aspołeczne, ale Charlie miała powody do
takiego zachowania. Dlatego też dziękowała pani Smith za to , że nie musiała
przedstawiać się sama przed całą klasą.
Już miała wziąć się za jedzenie, gdy nagle poczuła wibracje
w kieszeni bluzy. Szybko wyciągnęła telefon i zerknęła na wyświetlacz.
Jak tam w szkole? Mam cię odebrać po lekcjach? :)
Brunetka cicho westchnęła i wystukała odpowiedź.
W porządku, przyjdę sama.
Szybko schowała telefon do plecaka i wróciła do jedzenia
sałatki.
Faith zawsze była nadopiekuńcza. Starała się zapewnić
Charlie bezpieczeństwo i wygodę nawet, jeśli dziewczyna tego nie potrzebowała.
Kiedy brunetka brała kolejny kęs sałaty, drzwi do stołówki
otwarły się z trzaskiem, a do środka wbiegli jacyś ludzie. Po ich zachowaniu
można było stwierdzić, że to jakaś elita. Kilka blondynek kręciło się przy
umięśnionych chłopakach, którzy usiedli przy stolikach w samym środku sali.
Zaraz po nich, na stołówkę weszło kilka uśmiechniętych chłopaków. Dwóch z nich
Charlie widziała już na zajęciach z literatury. Jakby na zawołanie blondyn z
kolczykiem w wardze spojrzał na dziewczynę, która szybko odwróciła wzrok w
kierunku okna i modliła się, żeby ten chłopak zignorował jej osobę.
***
- Dziś próba! – zawołał Michael,
zanim wszedł na stołówkę. Reszta zespołu mruknęła jakieś słowa zgody i zaczęła
kierować się w stronę bufetu. Ashton skakał i opowiadał, że udało mu się
znaleźć jakiś cudowny program do przerabiania piosenek i tworzenia remixów, a
Calum znudzony przeglądał jakieś portale społecznościowe nie patrząc pod nogi.
Luke rzucił okiem na dzisiejszy jadłospis, a potem zaczął szukać wolnego
miejsca na sali. Jego wzrok zatrzymał się na ciemnookiej brunetce, która z
zaciekawieniem mu się przyglądała. Kiedy tylko zdała sobie sprawę, że ich
spojrzenia się skrzyżowały, szybko odwróciła wzrok w kierunku okna. Chytry
uśmiech przebiegł przez twarz Luke’a. W tej dziewczynie było coś
interesującego, coś co blondyn z pewnością zamierzał rozgryźć.
___________________________________________________________________________________
Przybywam z drugim rozdziałem, który miał pojawić się wcześniej, ale aktualnie jestem w górach, gdzie nie ma zasięgu. Internet mam tylko chwilowo także w rozdziale mogą pojawić się błędy, które poprawię w niedzielę lub w poniedziałek, jak tylko wrócę.
Jak widzicie zrezygnowałam z tych przerw między tekstem i dodałam piosenkę, która nie jest może najlepszym wyborem, ale naprawdę nie miałam pojęcia co tu dodać. Może w następnym rozdziale będzie lepiej.
Mam nadzieję, że weekend mija Wam lepiej ode mnie, bo ja teraz cały czas siedzę nad książkami... Koniecznie napiszcie co o tym myślicie. xoxo, Aria
gtyfhrytudhh cudowny *o*
OdpowiedzUsuńoni musza byc razem. bo beda razem co nie?
czekam na nastepny
@awwwmyluke
no wiesz...nigdy nic nie wiadomo...
UsuńŚwietny rozdział *.* Te przypadkowe spojrzenia, mam nadzieję że Ashton ma rację :3
OdpowiedzUsuńWeźże ich zeswataj. proszę xx Nie musi być od razu, spokojnie :3
Mwahaha, potraktuj to jako groźby :D
Czekam niecierpliwie na next i pozdrawiam xoxox
@Toriixdd
PS Dziękuję ślicznie że mnie poinformowałaś <3
Dziękuję i wiedz, że Ashti zawsze ma rację...
UsuńAww fajny ten rozdział :3
OdpowiedzUsuńFaith jest urocza jak się tak troszczy o Charlie ^^
Ooo…"coś" się pokazało między Lukiem a Charlie…mam nadzieję że ona da mu się poznać i się zaprzyjaźnią…a może coś wiecej?
Czekam z niecierpliwością na kolekny ♥
/luvmynarryx69
Aaaaaaaaa już nie mogę się doczekać następnego rozdziału. Strasznie polubiłam ten blog :) pozdrawiam i życzę weny.
OdpowiedzUsuńWitam. Chciałabym zaprosić na nowo powstały Spis Fanfiction o 5SOS
OdpowiedzUsuńPopzdrawiam :)
Jak mi jeszcze raz powiesz, że moje wypociny są lepsze niż twoje to przysięgam - zabiję cię na miejscu! Zakochałam się w sobie w jaki piszesz i jestem już pewna, że będę regularnie tutaj zaglądać. Poza tym, kocham imię Charlie, więc tym mnie też kupiłaś. To jest po prostu takie awwww! Pisz dalej i mam nadzieję na jakieś (przynajmniej) mini akcje Charlie i Luke'a.
OdpowiedzUsuń@heartachexxx
PS Informuj mnie o rozdziałach x
OdpowiedzUsuńZapraszam na nowo otwarty spis o 5 Secound Of Summer
Twoje opowiadanie jest świetne ;) Naprawdę ;D Zapraszam także do siebie
OdpowiedzUsuńskrzydla-wazki.blogspot.com